Redakcja Five Seasons
Już w sierpniu tłumy nad Bałtykiem były niemal takie same jak przed epidemią – sugerują dane GUS. Hotele wypoczynkowe to segment, który najszybciej odbije się po zniesieniu restrykcji przez rząd.
GUS podsumował ostatni sezon urlopowy nad polskim morzem. W obliczu ekspresowo zmieniającego się otoczenia dane te wydają się być niemal prehistorią. Wbrew pozorom znaleźć jednak i w nich możemy bardzo ciekawe i pokrzepiające informacje.
Najważniejsze jest to z jaką dynamiką odrodził się popyt na usługi hotelowe tuż po zakończeniu pierwszego lockdownu. To dobra wróżba na wiosnę czy lato 2021 roku, kiedy przecież spodziewamy się przeprowadzenia szczepień. To w końcu powinno pozwolić nam skutecznie zapomnieć o epidemii.
Trzy miesiące na odbudowę popytu
Przypomnijmy, że w 2020 roku hotele zaczęły stopniowo otwierać się dla gości po majówce. Już w lipcu nad morzem udzielono prawie 3 milionów noclegów rodzimym klientom. To wciąż był wynik o 22% gorszy niż w lipcu 2019 roku, ale sytuacja poprawiała się bardzo szybko. Już w sierpniu bowiem Polacy kupili nad morzem ponad 3,5 milionów noclegów. Był to wynik już tylko o 7% niższy od tego z sierpnia ubiegłego roku.
Liczba noclegów udzielonych nad morzem turystom krajowym (w tys.)
Cudzoziemcy przyjeżdżają później
Gorzej wyglądają dane na temat turystów zagranicznych. Ryzyko konieczności odbycia kwarantanny lub zwykły ekonomiczny patriotyzm spowodował, że cudzoziemcy niechętnie spędzali w Polsce urlopy. Nad morzem udzielono im w lipcu br. trochę ponad 380 tysięcy noclegów, a w sierpniu prawie 450 tysięcy noclegów. Wyniki są więc znacznie gorsze niż w 2019 roku. W lipcu br. gości zagranicznych było prawie o połowę mniej niż rok wcześniej, a w sierpniu ubytek ten w obszarze nadmorskim GUS oszacował na 30%.
Najważniejsze wnioski? W najnowszych danych GUS znajdujemy twarde potwierdzenie, że hotele poza dużymi miastami zostały w mniejszym stopniu dotknięte problemami związanymi z epidemią. Gorzej miały obiekty w dużych miastach, które są nastawione na klientów biznesowych.
Doświadczenie pierwszego lockdownu uczy nas ponadto, że po zdjęciu restrykcji najpierw odradza się popyt generowany przez rodzimych klientów, którzy tłumnie ruszają na wypoczynek. Najszybciej poprawę powinny więc odczuć hotele nad morzem, w górach i na Mazurach. W drugiej kolejności spodziewać się możemy liczniejszych odwiedzin przez gości z zagranicy. W trzecim etapie dopiero przyjdzie czas na odmrażanie spotkań biznesowych. W tym trudnym dla hotelarstwa okresie pewnym pocieszeniem jest więc fakt, że rodzime obiekty przede wszystkim obsługują klientów krajowych.
Źródło: stat.gov.pl